„Immunitet” - czwarta część bestsellerowej serii prawniczej

sobota, 27.8.2016 08:20 1212 0

Stosy nudnych akt, paragrafy recytowane z pamięci i potok niezrozumiałych, obco brzmiących pojęć. Zwykłemu śmiertelnikowi prawo jawi się jako abstrakcja. Jest jednak w tej dziedzinie coś, co przyciąga i fascynuje, sprawia, że chce się choć częściowo zrozumieć, jak funkcjonuje ta potężna machina. Niezwykła popularność seriali prawniczych, przedstawiających świat palestry w mniej lub bardziej zgodny z rzeczywistością sposób, nie wzięła się znikąd. Ale polskie serca podbija nie tylko „Prawo Agaty”. Z sukcesem czyni to także pewna postać książkowa – przez fanów serialu „Suits” nazywana „Harvey'em Specterem w spódnicy” – Joanna Chyłka. 

A właściwie – po prostu Chyłka, jak każe się tytułować główna bohaterka serii powieści Remigiusza Mroza. Pracująca dla potężnej kancelarii Żelazny&McVay prawniczka znakomicie radzi sobie w tak wymagającym zawodzie. Jest charyzmatyczna, bezkompromisowa, wręcz bezczelna, a przy tym – a może właśnie dzięki temu – skuteczna. Suchy opis wskazuje na osobę niezbyt sympatyczną, z którą nie chciałoby się mieć do czynienia w prawdziwym życiu. Książkowe karty rządzą się jednak swoimi prawami. Lubimy takie postacie, ciekawi nas, jakie myśli krążą im po głowach, z zapałem obserwujemy każdy ich krok.

Siła mecenas Chyłki tkwi w naturalności. Nie lubi sztywnego, bełkotliwego żargonu, jakim posługują się prawnicy, potrafi być wulgarna, nie przebiera w środkach, by osiągnąć swój cel. Do tego jest nałogowym mięsożercą i z całą pewnością największą miłośniczką Iron Maiden wśród przedstawicieli polskiej palestry.

Kim jednak byłaby bez swojego wiernego aplikanta, Kordiana Oryńskiego, pieszczotliwie nazywanego Zordonem? Kontrast osobowości czyni z nich niesamowicie intrygujący duet. Choć chętnie kibicujemy idealistom pokroju Oryńskiego, mamy świadomość, że ostatecznie to zimni pragmatycy mają rację. Za Joanną Chyłką przemawia wieloletnie doświadczenie, niejednokrotne zapewne zderzenie z rzeczywistością pozbawiło ją skrupułów. Odziera więc żółtodzioba ze złudzeń związanych z zawodem prawnika. Mimo niekonwencjonalnych – łagodnie rzecz ujmując – metod udaje jej się „wychować” dobrego adwokata.

Zordon nie jest jedynym, którego twarda pani mecenas pozbawia utopijnych wyobrażeń o sprawnym, zawsze moralnym wymiarze sprawiedliwości. Sprowadza na ziemię także czytelników. W tym świecie nie chodzi o karę czy niewinność. Istotny jest wyrok sądu, a zadaniem adwokata jest sprawić, by był jak najniższy – niezależnie od sprawy.

Wreszcie, Joanna Chyłka okazuje się zwyczajnie ludzka. Nawet silna prawniczka ma swoje słabości, nie jest odporna na życiowe problemy i porażki. Areną poważnych walk jest dla niej nie tylko sala sądowa, ale też codzienność. Pokazuje, że pod adwokacką togą czy perfekcyjnie dopasowaną garsonką kryje się człowiek z krwi i kości, nie zimna maszyna zaprogramowana na wygrywanie, nie sztywny manekin, dla którego kodeksy są sensem życia.

Remigiusz Mróz udowodnił, że w Polsce może powstać dobry thriller prawniczy. Co więcej – że ma szansę zyskać ogromną popularność. Warto zatem samemu sięgnąć do źródeł – „Kasacji”, „Zaginięcia” oraz „Rewizji” – by dać się porwać fenomenowi charyzmatycznej prawniczki. I pamiętać, że mecenas Chyłka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa... Już 31 sierpnia ukaże się „Immunitet”, czwarta część bestsellerowej serii prawniczej Remigiusza Mroza.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)