26.11. Wystawa i wykład o Czesławie Miłoszu w Dzierżoniowie
Mój Miłosz
pisał
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
komputery
internet
Ipody
telefony
gazety jeszcze bardziej nić przywiązania splatają
miasto panorama migawki z dzieciństwa
wrastają w poetycki mózg jak paznokcie
rozrasta się jak tkanka tuszowa
wyrasta jak trzecia niewidzialna ręka
noga
druga głowa
oko cyklopa z tyłu głowy
narasta jak grzyb na stopach
coraz bardziej z wiekiem jest tego się pozbyć
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
mama woła synu rosół na stole stygnie
komputery
internet
Ipady
telefony
gazety
jeszcze bardziej nić przywiązania splatają
mój Miłosz dzieciństwa zbieractwa
puszek po zagranicznych piwach
pisał:
zmieniał się język a my z nim razem
język mielący mąkę na chleb z ziaren
pól prerii amerykańskich gdzie
bosonogie indiańskie dzieci o lepkich
palcach od krwi bizonów odeszły
do ogrodów Chochisa lub Gitche Manitou
język młot na kowadle
język młyn w workach zbożowych
język biznesu pod bankami
język religii ponad kościołem
język miłości pomiędzy udami
język mleka
język mięsa
język miodu
język cierpki owoc myśli trzymany
w pudełku gęby blokujący krzyk gardła
zmienia się stwarza siebie
ciebie
mnie
nas
kim jestem czym jesteście
mój Miłosz jazda na rowerze
bez trzymanki pisał:
w samej poezji jest coś nieprzystojnego.
styl wysoki
niska kultura
parada na wysokich szczudłach języka
długich spółgłoskach krótkich samogłoskach
poezja coś nieprzystojnego
przybiera kształt wiejskiego płota
wielkiego muru z szkłem
bursztynowym butelek po piwie
trudno tajemnicę przeskoczyć
ciepło chojraka brzucha bucha
ogrzej ręce opal rzęsy
czyje palce wyjmą gorącego kartofla
poezja szczudeł na metaforach
nimi poeci chcą się wywyższać
nieprzyzwoicie
nieprzystojnie
nieetycznie
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
żadna siekiera nie odrąbie
żądna piła nie odetnie
zmieniał się język czekał na
swoje mięso codzienności
gdy poezja tak nieprzystojna
na paradzie pokrzywdzonych
przez los życie państwa systemy
mogła jedynie zdobyć się na opis
na analizę refleksję interpretację
nie uderzała jak błyskawica
oświetlając to co na języku leży
sercu wątrobie nerkach sumieniu
Wiersz pt. „Mój Miłosz” Adama Lizakowskiego ukazał się w drugim numerze pisma Podgląd w roku 2015
Pismo jest wydawane przez Oddział Warszawskie Stowarzyszenie Pisarzy Polskich.
Przeczytaj komentarze (7)
pisał
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
komputery
internet
Ipody
telefony
gazety jeszcze bardziej nić przywiązania splatają
miasto panorama migawki z dzieciństwa
wrastają w poetycki mózg jak paznokcie
rozrasta się jak tkanka tuszowa
wyrasta jak trzecia niewidzialna ręka
noga
druga głowa
oko cyklopa z tyłu głowy
narasta jak grzyb na stopach
coraz bardziej z wiekiem jest tego się pozbyć
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
mama woła synu rosół na stole stygnie
komputery
internet
Ipady
telefony
gazety
jeszcze bardziej nić przywiązania splatają
mój Miłosz dzieciństwa zbieractwa
puszek po zagranicznych piwach
pisał:
zmieniał się język a my z nim razem
język mielący mąkę na chleb z ziaren
pól prerii amerykańskich gdzie
bosonogie indiańskie dzieci o lepkich
palcach od krwi bizonów odeszły
do ogrodów Chochisa lub Gitche Manitou
język młot na kowadle
język młyn w workach zbożowych
język biznesu pod bankami
język religii ponad kościołem
język miłości pomiędzy udami
język mleka
język mięsa
język miodu
język cierpki owoc myśli trzymany
w pudełku gęby blokujący krzyk gardła
zmienia się stwarza siebie
ciebie
mnie
nas
kim jestem czym jesteście
mój Miłosz jazda na rowerze
bez trzymanki pisał:
w samej poezji jest coś nieprzystojnego.
styl wysoki
niska kultura
parada na wysokich szczudłach języka
długich spółgłoskach krótkich samogłoskach
poezja coś nieprzystojnego
przybiera kształt wiejskiego płota
wielkiego muru z szkłem
bursztynowym butelek po piwie
trudno tajemnicę przeskoczyć
ciepło chojraka brzucha bucha
ogrzej ręce opal rzęsy
czyje palce wyjmą gorącego kartofla
poezja szczudeł na metaforach
nimi poeci chcą się wywyższać
nieprzyzwoicie
nieprzystojnie
nieetycznie
nigdy od ciebie miasto nie mogłem odjechać
żadna siekiera nie odrąbie
żądna piła nie odetnie
zmieniał się język czekał na
swoje mięso codzienności
gdy poezja tak nieprzystojna
na paradzie pokrzywdzonych
przez los życie państwa systemy
mogła jedynie zdobyć się na opis
na analizę refleksję interpretację
nie uderzała jak błyskawica
oświetlając to co na języku leży
sercu wątrobie nerkach sumieniu
Wiersz pt. „Mój Miłosz” Adama Lizakowskiego ukazał się w drugim numerze pisma Podgląd w roku 2015
Pismo jest wydawane przez Oddział Warszawskie Stowarzyszenie Pisarzy Polskich.
Komentarze (7)