KOMORNIK - recenzja

piątek, 4.3.2016 08:42 1034 0

Michał Gołkowski, znany do tej pory wszystkim fanom fantastyki  z Ołowianego Świtu w uniwersum S.T.A.L.K.E.R. i wojennego cyklu Stalowe Szczury tym razem pokazuje odmienne oblicze - apokalipsa choć biblijna, w jego wydaniu to mocna rzecz i jedna z lepszych książek, jakie dane mi było przeczytać. Pomysł i wykonanie - mistrzostwo!

Apokalipsa nadeszła. Ziemia się zatrzymała, Słońce cmoknęło widnokrąg po raz ostatni, rzekami popłynęła krew, pojawili się wysłannicy Nieba, Cherubiny wielkości traktora palą miasta plazmą z błękitnych oczu. Bóg, jako istota dość mocno konserwatywna zabrania ocalałym z pierwszych pogromów noszenia, używania, produkcji i w ogóle wszelkiego kontaktu z czymkolwiek, co nie jest koszerne, czyli przekracza zaawansowaniem czasy okołochrystusowe. Dotyczy to nie tylko rzeczy, jak broń, jedzenie, bawełniane skarpetki czy majtki w ogóle, ale na przykład imion. Jednak Góra w całej swej mądrości nie przewidziała, że ludzi jest zbyt wielu i na dodatek nie bardzo chcą umierać, choć wizje Życia Wiecznego są tak kuszące. Przed Aniołami Zagłady da się uciec, nawet na rowerze, a jeśli jakimś cudem się nie da, zawsze można skłamać - szukacie pana X? nie, to nie ja, on się wyprowadził, mieszka dwie ulice dalej. Anioły nie pojmują idei kłamstwa i jakoś to idzie. Cóż można zrobić z tym całym apokaliptycznym bałaganem? Można na przykład powołać Apokryficznych - Anioły stworzone na podobieństwo człowieka, które nie dadzą się tak łatwo zwodzić, ale że sprzątać po apokalipsie też im się nie chce, zwalają czarną robotę na ludzi. Powstają Komornicy a wśród nich Ezekiel Siódmy - może nie najlepszy wśród nich, ale swoje robi uparcie, choć czasami wbrew przekonaniom. Oczywiście nie mogąc używać niekoszernych przedmiotów Komornicy muszą mieć coś, co da im fory. I tu lekkie skojarzenia z Wiedźminem: podrasowany miecz, pewne formy magii, przyspieszona regeneracja, nawet nieśmiertelność - w sumie dość kłopotliwa. 

Cięty dowcip, barwne opisy i galopująca fabuła - to już wizytówki Gołkowskiego i w Komorniku też nie mogło ich zabraknąć. Tak jak epickiego zakończenia, które sprawia, że rośnie apetyt na więcej. Coś więcej, co przebija się niemal niezauważalnie przez całą książkę, w paru słowach rzuconych tu i tam od niechcenia.

Komornik, to świetny początek świetnie zapowiadającej się serii. Gorąco polecam!

Premiera - 11 marca

B.Wilczura

Dodaj komentarz

Komentarze (0)