Lechia Dzierżoniów: wydarli, co ich!

niedziela, 3.5.2015 13:00 5357 3

Lechici odczarowali #W47 i zgarnęli pełną pulę w pojedynku z KP Brzeg Dolny, wygrywając 3:2 (0:0) po golach Maciejewskiego, Korkusia i Barskiego w doliczonym już czasie gry. Wszystkie bramki padły w II połowie i za każdym razem "trójkolorowi" wychodzili na prowadzenie, by ostatecznie zadać zabójczy cios.

Majowy maraton meczowy można uznać za otwarty. Dokładnie w niedzielne, świąteczne południe rozpoczął się ligowy pojedynek w Dzierżoniowie, gdzie Lechia podejmowała KP Brzeg Dolny. W środę "trójkolorowi" rozegrali całkiem niezły mecz na szczycie ze Śląskiem II Wrocław, jednak po prezentach dla rywali, przegrali 1:2. Dziś miał być pojedynek na tzw. "przełamanie". Trener Soczewski posadził na ławce Krzyśka Sztanderę i Damiana Niedojada, który wiosną szuka formy z jesieni. Do składu wrócił po chorobie Paweł Ochota, a między słupkami stanął młody Michał Skaskiewicz.

O pierwszej połowie dzisiejszego meczu można napisać jedynie tyle, że się odbyła. Z boiska kompletnie wiało nudą, żadna z drużyn nie przygotowała sobie groźniejszej sytuacji bramkowej, a gra odbywała się głównie w środku pola. Spora w tym zasługa gości, którzy jednak stanęli za podwójną gardą i oczekiwali na ruch gospodarzy, którzy jednak nie mieli pomysłu na rozmontowanie brzeskiego monolitu. Działo się za to w drugiej części meczu.

Bardzo szybko do przodu ruszyli dzierżoniowianie. Przerwa w szatni musiała na nich podziałać mobilizująco, bowiem zwarli szyki i co raz częściej pojawiali się na połowie rywali. Na efekt nie trzeba było długo czekać. W 57 minucie Maciejewski odebrał piłkę rywalowi na 30 metrze, zgrał do boku, piłkę dokładnie dorzucił Buryło, zgarnął ją zamykający akcję Bolisęga, zgrał prostopadle w pole bramkowe, a tam Maciejewski wślizgiem przy asyście czterech obrońców skierował futbolówkę do siatki. Od tego momentu zaczął nam się mecz. Goście zaniechali w końcu defensywnej postawy i zaczęli dążyć do wyrównania. Nie zajęło im to dużo czasu, bo już po trzech minutach cieszyli się ze zdobytej bramki. Doskonałą piłkę w uliczkę zagrał jeden z pomocników KP, z głębi pola wybiegł za obrońców Bobkiewicz, pognał z piłką w kierunku bramki i nie miał problemów z pokonaniem Skaskiewicza. Utrata bramki podziałała na Lechitów mobilizująco, albowiem już po sześciu kolejnych minutach piłka grzęzła w siatce rywali. Bardzo aktywny na prawej stronie Buryło wywalczył rzut wolny. Dokładne dośrodkowanie Maciejewskiego, zgranie Marcina, piłka spada pod nogi Ochoty, ten zgrywa do Korkusia, a młody defensywny pomocnik Lechii dobrze oceniając sytuację, podnosi piłkę nad interweniującym bramkarzem i wyprowadza nas na prowadzenie. Nastał dobry okres gry podopiecznych Zbigniewa Soczewskiego, którzy posiadali optyczną przewagę i kreowali swoje szanse, lecz próbowali uderzać jedynie zza szesnastki i w dobrych sytuacjach obok bramki strzelali Ochota, Bolisęga i Maciejewski. Dolnobrzeżanie raz zagrozili bramce strzeżonej przez Skaskiewicza, jednak młody golkiper Lechii w porę wyszedł z bramki, skracając kąt napastnikowi i dobrą interwencją wybił piłkę w pole. Na dziesięć minut przed końcem meczu nie popisał się arbiter, który pomimo tego, że był dość blisko sytuacji, podyktował rzut karny dla gości, po zahaczeniu rywala przez Lechitę. Faul ewidentnie rozpoczął się przed linią pola karnego, ale przeciwnik w ekwilibrystyczny sposób susem pokonał 2 metry. Na nic zdały się protesty i jedenastkę bardzo pewnie (choć Skaskiewicz wyczuł intencje strzelca) wykorzystał Dębiczak. Po stracie drugiego gola Lechici zagrali tak, jak oczekują tego kibice. Oczywiście na miarę swoich możliwości przerzucili ciężar gry na połowę rywala, który podobnie jak w pierwszej części meczu, schował się na swojej części boiska, a dodatkowo wybijał piłki daleko poza plac gry i przeciągał przerwy w grze najdłużej, jak się tylko dało. Dzierżoniowianie grali swoje, świetną pracę na prawej stronie wykonywał Buryło, wtórował mu z lewej flanki Bolisęga. Gdy arbiter doliczył 4 minuty do końca spotkania, "trójkolorowi" dostali jeszcze jeden zastrzyk energii. Walka o każdą piłkę, nawet tę w środku boiska, okazała się zasłużona. Jest ostatnia minuta doliczonego czasu gry, rzut wolny z 40metra wykonuje Pietkiewicz, najwyżej wyskakuje bramkarz, piąstkując na 14 metr, futbolówka spada pod nogi Maciejewskiego, ten płasko uderza w światło bramki, trafiając w leżącego golkipera, do bezpańskiej piłki doskakuje Barski i intuicyjnym strzałem daje swojej drużynie upragnioną bramkę. Wszyscy zelektryzowani podskoczyli z radości, a po chwili arbiter zakończył ten pojedynek. Dziś Lechici pokazali charakter i chęć walki do ostatniej piłki, co się opłaciło i miejmy nadzieję będzie dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami.

Tekst: Lechia Dzierżoniów, Łukasz Bienias
Foto.: Krzysztof Brzeźniak - Doba.pl

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

mieszkaniec powiatu dzierżoniows poniedziałek, 04.05.2015 11:26
Brawo Lechia !! Walczyć !!!
Polonus. poniedziałek, 04.05.2015 11:04
Ten na balkonie to podobny do Loddara Matheusa z lat
poniedziałek, 04.05.2015 11:02
Lechici- Kosmici!!!