Porażka Żagwi Dzierżoniów

poniedziałek, 13.11.2017 19:00 2062 0

Wielkie emocje - choć po pierwszej połowie nic na to nie wskazywało - przeżyli w miniony weekend kibice dzierżoniowskiej Żagwi. Miejscowy MKS do przerwy wyraźnie ustępował faworyzowanemu LKS OSiR Komprachcice, jednak w drugiej połowie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Po dramatycznej pogoni i dojściu rywala na jedną bramkę, podopieczni Macieja Łazora nie zdołali jednak dopisać na swoje konto cennych punktów.

Do 13. minuty wszystko wyglądało jak należy - solidna gra w obronie i niezła skuteczność w ataku miejscowych, sprawiła, że na tablicy świetlnej było 6:5 na ich korzyść. W tym momencie nastąpił trudny do wytłumaczenia przestój w grze. Między 14. a 25. minutą, zawodnicy LKS rzucili aż 10 bramek z rzędu i wynik uległ diametralnej zmianie - aż 6:15 dla ekipy z Opolszczyzny.

Mało tego - w międzyczasie Żagiew miała 3 rzuty karne, ale żaden z nich nie został wykorzystany. Bramkę przyjezdnych dopiero w 25. minucie odczarował Galik, który do końca pierwszej odsłony tego pojedynku, trafiał jeszcze dwukrotnie. Ostatnim akcentem tej części gry był niecodzienny gol Kaźmierczaka, który bramkarza gości równo z syreną oznaczającą przerwę, pokonał rzutem z własnej połowy. Nie zmieniło to jednak faktu, że MKS przegrywał aż 12:18 i był w niezwykle trudnym położeniu przed dalszą rywalizacją.

Młodzi dzierżoniowianie w tym sezonie zdołali przyzwyczaić do tego, że niezależnie od wyniku walczą do końca, a zwłaszcza w meczach domowych, uwielbiają miejscowej publiczności zgotować prawdziwe horrory w ostatnich minutach. Nie inaczej było tym razem.

Systematyczne, ale zarazem mozolne odrabianie dużej straty do rywala, celnym trafieniem rozpoczął Matlęga. W jego ślady poszedł inny skrzydłowy, Mateusz Błażkiewicz, dla którego był to pierwszy mecz po kontuzji odniesionej na starcie sezonu. Popularny Siwy tylko w drugiej połowie rzucił aż 5 bramek, czym poderwał drużynę do jeszcze bardziej zaciekłej walki.

W 47. minucie było już tylko 22:24 na korzyść przyjezdnych. W bramce Żagwi szalał Madaliński, wspierany dobrze zorganizowaną grą bloku defensywnego. Niewiele mógł pokazać również aktualny król strzelców II Ligi, Marcel Ungier, skutecznie wykluczany przez Mateusza Błażkiewicza. Rozgrywający ekipy przyjezdnej, w sumie zdobył tego wieczora tylko 4 bramki, z czego 3 stanowiły skutecznie wykonane rzuty karne.

Ostatnie 5 minut było szalone - Komprachcice znów odskoczyły aż na 5 trafień (23:28), ale Żagiew w tylko sobie znany sposób, w ciągu trzech minut doprowadziła to stanu 27:28 (trafiali Matlęga, Błażkiewicz oraz dwukrotnie Nowak). Jeszcze w 58. minucie, po golu Maćka Batko, dzierżoniowianie przegrywali zaledwie 28:29, jednak zdecydowanie bardziej doświadczeni rywale nie dali wyrwać sobie zwycięstwa. W samej końcówce dwukrotnie pokonali Madalińskiego i spotkanie skończyło się wynikiem 28:31.

Analogie do polskiej reprezentacji z kilku lat wstecz są klarowne - problemu ze skutecznym egzekwowaniem rzutów karnych, niesamowite pościgi za rywalem i dramatyczne końcówki. Jedyne, czego zabrakło w tym spotkaniu, to happy end i zgarnięcie niezwykle cennych punktów do ligowej tabeli. Mimo to, Żagiew pokazała walkę, wiarę, a przede wszystkim ambicję. Zostało to docenione przez licznie zgromadzoną dzierżoniowską publiczność, która jak zawsze była niezawodna i w trudnych momentach napędzała swój zespół.

MKS Żagiew Dzierżoniów 28:31 (12:18) LKS OSiR Komprachcice

ŻAGIEW: Madaliński, Libera, Delmaczyński - M. Błażkiewicz 7, Matlęga 5, Batko 4, Klemenski 3, Galik 3, Nowak 3, Kaźmierczak 2, Rymsza 1, K. Błażkiewicz, Durasiewicz, Grycan, Pietrzykowski, Konieczny

LKS: Bożych, Jarosz, Oleksyn - Marcyniuk 6, Piech 6, Tracz 5, Ungier 4, Węgrzynowicz 2, Kurus 2, Juros 2, Dziurgot 2, Abrahamek 1, Stelnicki 1, Cichy, Gajda,

Bartłomiej Żygadło

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)